środa, 7 grudnia 2016

Coraz bliżej święta...

Dzisiaj krótko, korzystam z drzemki córci i mam tylko chwilkę.
A więc gwiazdki, śnieżynki, bombki i girlandy.













Brak opisu wynagradzam dużą ilością zdjęć :)

piątek, 11 listopada 2016

Choinka

Genialny pomysł Iwony został wcielony w życie i oto powstała choinka.
Ale ale...
Po kolei: pierwsza wersja mi się nie podobała, czegoś jej brakowało.
Myślałam, myślałam i wymyśliłam! Przecież to ma być drzewko świąteczne, a nie jakieś pospolite z lasu.
A jak Święta, to i śnieg.
I jeszcze z domkiem, który zainspirował Iwonę, a później i mnie.
A na koniec...
Robię sobie choinkę... a tu Gandalf Zielony :D
Taki żarcik dla fanów Tolkiena ;)

poniedziałek, 7 listopada 2016

Posturodzinowy post.

Na początek zaległe zdjęcie maszyny, którą dostałam od męża. Jako, że ja początkująca (i to bardzo) to mi starczy taka. Potrzebna mi głównie do poszywania spodni (z metra cięta jestem - 152cm) i szycia poszewek, bo moja Ala ma nietypową wymiarowo poduszkę. Może z czasem się pokuszę o coś bardziej skomplikowanego :).




Następnie zaległe prace. Jak ostatnio pisałam, nie mogę za bardzo przeciążać lewej ręki. Pocieszające jest to, że już wraca sprawność i już nadrabiam powoli zaległości. Czasami mam do wyboru dziarganie albo zmywanie. Jak mąż przychodzi z pracy, to się pyta czemu zlew cały zawalony :D.
 Bieżnik pochodzi z jednej z gazetek od Iwony (tak, przygotuj się na częste wspominanie tego prezentu Iwonko! :)).
 To jest niekrochmalone i z nowych nici. Anchor Aida 10. Sztywne o splocie sznurka. W sumie można przeprasować i też jest dobrze.
Tutaj dzieje się wielki obrus i jakoś się dokończyć nie może. Kordonek jest turecki i jest prześliczny, błyszczący i cienki, więc szydełko 1,3mm.

A teraz zaległości włóczkowe.


 Moja wersja Ogonu Smoka :)
Nieskończony szal. Miał być dla męża, ale jak on to stwierdził: "nie będę tego nosił, bo nie wiem jak, a poza tym wyglądam jak głupek" (z tym że on nie powiedział głupek). W takim razie mój brat zgłosił chęć przejęcia niechcianego prezentu. A włóczka taka mięciutka i milutka... Nie to nie!


Koc czekał rok na dokończenie. Podczas roboty, mój Karolek stwierdził, że to będzie jego  i już. A że zostało mi włóczki, to i poduszkę do kompletu dorobiłam :). Korzystają z tego wszyscy (mój mąż również, choć trochę przykrótki koc jest :)).
Pled tak się spodobał szwagierce, że do świąt mam jest zrobić takie coś, tylko dwa razy większe.

A propos świąt...
Robiło się łatwo do czasu krochmalenia. teraz najpierw wykrochmalę wszystkie ściany i dach osobno i na koniec połączę. A w środku jest mała świeczka ledowa. Na żywo wygląda cudnie, więc mam w planach dorobić jeszcze domków i kościół.






A Już tak na sam koniec... Wczoraj miałam urodziny i gdyby nie życzenia, to w ogóle bym zapomniała, bo to taki zwykły dzień był. Za dzieciaka, to tort, prezenty i w ogóle niecierpliwe oczekiwanie. A teraz już tylko kolejna cyfra. Co prawda w sobotę zrobiłam małą imprezę i było kilku gości, ale nie było tego "czegoś". Nie powiem, bo było fajnie i sympatycznie... Ale, właśnie to "ale". Co to za urodziny z dale od rodziny i przyjaciół?
Ale! Nie mogę skończyć posta tak dołująco! To chyba przez tą pogodę, jesienna chandra jak nic...

Cieszę się, że w ogóle miałam gości, bo (jak to mój teść stwierdził) zrobiłam wigilię, a nie urodziny :). Cały dzień przy garach i z papilotami na głowie :)
Jednak było super ;)

niedziela, 23 października 2016

Złe wieści.

Mam internet tylko w telefonie. To po pierwsze. Dzień jest stanowczo za krótki. To po drugie. A po trzecie i najgorsze: mam kontuzje lewej ręki. A co za tym idzie, nie mogę robić na drutach i szydełkiem. A obecnie na warsztacie mam:
- nieskończony otulacz na szyję,
- dużą serwetę/ mały obrus (zależy na czym będzie leżał),
- duży obrus,
- bieżnik.
Jak już kiedyś wspomniałam, lubię mieć kilka robot na raz, bo się wtedy nie nudzą i nie są męczące.
Tak więc to wszystko musi poczekać. A jak na złość palce mnie swędzą. Zapewne niejedna z was tak miała, że jak nie mogła, to wena aż wrzała. Ja tak mam teraz, że pomysłów i materiału mam pod dostatkiem.
A muszę wam się pochwalić, że znalazłam w końcu porządna pasmanterię! Raduje się z tego niepomiernie. Włóczek jest całe multum, kordonków malutko, ale dobrze, że chociaż tyle, bo marki znane i lubiane przeze mnie, wiec nie narzekam. A dodatkowym plusem jest pani sprzedawca - Polka, a to oznacza, że się dogadujemy, bo pani miła, uczynna i oblatana w temacie :).


 A na koniec mój nowy nabytek. A właściwie prezent od męża :). Ostatni raz szyłam na maszynie, kiedy miałam 8-10 lat. Zażywałam kawału materiału, w nieokreśloną masę u babci. Początki są trudne, ale mąż stwierdził: zdolna jesteś, to szybko się nauczysz. Kochany... Nieocenioną pomocą są książki od Iwony. Tam mam wszystkie podstawy i cenne informacje. W czasie mojej niedyspozycji będę zgłębiać wiedzę teoretyczną o szyciu. Jeszcze raz dziękuję Iwonie za wszystko. A i mężowi za maszynę ;).

Ściskam gorąco wszystkich czytelników moich i dziękuje za cierpliwość.

piątek, 16 września 2016

Wracam po przerwie!

To było bardzo udane lato. 6 tygodni w Polsce, w domu. Przez ten czas szydełko w ręku miałam może z pół godziny, nie więcej. I nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia :) Po powrocie mam na razie tylko tyle
W tym miejscu (a powinnam od tego zacząć) chciałabym BARDZO podziękować Iwonie. Dostałam kochana od Ciebie ogromną paczkę o ogromnej wartości. Prawie 40 gazetek, kilka książek... A to wszystko o rękodziele. Te pozycję będą najcenniejsze w mojej biblioteczce. patrze na to już 2 miesiące,a nie mogę się napatrzeć i nadziwić na taki dar. Dziękuję z głębi serca. A skoro jesteśmy przy podziękowaniach, to jeszcze należą się mojemu mężowi. Za kupno pościeli. Mogłoby się wydawać to nieistotne, ale zobaczcie same :)
Kupił i powiedział: "Widzisz kotek, ja też umiem dziargać." I jak tu go nie kochać? :) A już tak na koniec. Serwety i inne drobiazgi, które zrobiłam na prezenty ślubne, obu parom młodym bardzo się podobały i byli zachwyceni :). Dziękuję za cierpliwość, całuje i ściskam wszystkich :)

piątek, 24 czerwca 2016

Przerwa

Witam Was moi drodzy! To pewnie ostatni post przed wakacjami, choć nie mówię ostatniego słowa. Nie wiem jak aktywny będzie lipiec i sierpień, ale bardzo możliwe, że odezwę się dopiero we wrześniu. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. Naturalnie podczas odpoczynku mam zamiar dziargać dalej i na pewno jak się pojawię, to z mnóstwem nowych rzeczy :). A teraz to co mam na dziś. Fioletowy melanż. To wzór który kiedyś już robiłam w wersji czerwonego melanżu. Tym razem zrobiłam sam środek.
Teraz energetyczna pomarańcza :). Wzór prosty, ananasowy. Spodobał mi się bardziej niż przypuszczałam.
A teraz niebieski komplet. Serwetka w kształcie rombu i dwie podkładki, np. pod świeczniki lub małe wazoniki :). A do tego bieżnik siatką robiony. Całość jest prezentem ślubnym. Do tego będzie jeszcze biała serweta, którą prezentowałam kilka postów temu. Mam nadzieję, że się Państwo Młodzi nie zawiodą :).